Siemanko!
Na początku chciałem podziękować wam za tak dużą liczbę
wejść w mój poprzedni post. Przeczytało go ponad 600 osób, wyświetleń było jeszcze więcej – dzięki wielkie!
Póki co jednak tematy czysto historyczne idą w odstawkę. Na
rynku jest coraz więcej książek, z których możecie się o naszym kraju naprawdę
dużo dowiedzieć. Polecam zwłaszcza Leszka Żebrowskiego.
Tymczasem dziś chciałem
opisać wam zjawisko, które irytuje mnie niemiłosiernie. Kojarzycie portal
Ask.fm?
Olać to, że jest on zdominowany przez żebrzącą gimbazę. Od
pewnego czasu jest na nim też kilku wierzących-swą-wiarę-mocno-zaznaczających.
Dobra, powiecie, że to nic złego. Ja sam też wierzę i nie mam problemu z
przyznaniem się do tego. Z drugiej strony nie biegam też z Pismem Św. i nie drę
się na ulicy, że szatan nadchodzi.
Tymczasem kilka osób ewidentnie przegina. Rozumiem, Boga
można kochać, jego miłość jest nieskończona i tak dalej. Okey, to prawda, ale
wątpię, czy Bóg naprawdę chce, żeby całe nasze życie było poświęcone tylko
jemu.
Żeby lepiej nakreślić, o co mi chodzi, umieszczę kilka pytań
i odpowiedzi tych właśnie Głęboko Wierzących.
- Co sprawia, że
naprawdę się cieszysz?
- Modlitwa.
- Najlepszy sposób na
udany dzień?
- Modlitwa.
- Ulubiona książka?
- Biblia.
- A jakaś inna?
- Każda inna o Bogu.
- Ostatnio spotkana
przez Ciebie osoba?
- Ksiądz.
- Plany na wakacje?
- Modlitwa.
- Gdybyś mógł mieć
skrzydła, gdzie byś poleciał?
- Do Boga.
- Co najczęściej
trzymasz w dłoniach?
- Różaniec.
- Ulubione zajęcie?
- Modlitwa.
- Jak lubisz spędzać czas
ze znajomymi?
- Wolę spędzać go na modlitwie.
- Ulubiona piosenka?
- Tyś Panem mym jest.
- Motto życiowe?
- Bóg Cię kocha.
- Ulubiony obraz?
- Obraz Miłosierdzia Bożego.
Do tego wiele cytatów z Biblii czy piosenek
chrześcijańskich. No i okey, niektóre odpowiedzi, rozpatrywane pojedynczo nie są złe. Powtarzam, to
dla mnie zrozumiałe, że ktoś Boga kocha i chce to okazywać. Tylko no Matko
Żywico, czemu aż tak? Dla mnie, jako osoby wierzącej czyta się coś takiego
naprawdę ciężko. Kilkaset odpowiedzi, a żadnej zwykłej, nienawiązującej do
tematu wiary.
Tacy ludzie naprawdę robią Kościołowi złą renomę. Osoby,
które to czytają mogą wysnuć jeden prosty wniosek – chrześcijanie to pojeby,
skoro nie potrafią żyć normalnie. I z takich odpowiedzi jak tamte, faktycznie
można wysnuć taki wniosek.
A przecież to
nieprawda.
Można wierzyć i grać w piłkę. Wierzyć i chodzić na miasto z
kumplami, wracać przy tym nad ranem do domu. Można wierzyć i bluzgać. Można
wierzyć i pić. Matko, można robić całą masę rzeczy niezwiązanych z wiarą, ale
przy tym wierzyć. Po co sugerować komukolwiek, że jest inaczej?
W gimnazjum widziałem dobry film na lekcji religii – Oni są
normalni. Pokazywał, że księża to tacy sami ludzie, jak inni. Sam znam wielu
duchownych dość dobrze, kilku mam w znajomych na FB i jakoś nie mam przez nich
zawalonej tablicy postami o wierze, o konieczności nawrócenia itp. I bardzo
dobrze, bo właśnie to jest najlepszy przykład wiary. Wierzę, ale nie oceniam
innych. Wierzę, ale nie ciągnę innych na siłę do kościoła. Wierzę, ale nie
wrzucam słowa „Jezus” do każdego zdania.
Ja wiem, że tamci ludzie chcą dobrze. Ale po prostu dają
ciała. Sam dostałem kilka „pytań”, w których zachęcano mnie do „odkrycia” wiary
i zawalano masą linków i ścianami tekstu. I po co to komu? Takie rzeczy tylko
odpychają, nie spotkałem jeszcze osoby, która odpowiedziałaby w najlepszym
przypadku grzeczną odmową.
Tak więc chrześcijaninie – wierzysz? Bardzo fajnie,
naprawdę. Chcesz dzielić się swą radością z innymi? Bardzo fajnie. Ale proszę,
rób to w sposób nienachalny i stonowany, bo inaczej uzyskasz efekt odwrotny, od
zamierzonego.