Mówi się, że blogi to takie szybsze, alternatywne wersje
gazet. Bloger powinien być zawsze na bieżąco, informować o najważniejszych
wydarzeniach z kraju i ze świata. Mój ma na celu inne priorytety, jednak są
rzeczy, które skomentować po prostu trzeba.
28 lutego 2013 roku przejdzie do historii. My wszyscy
weźmiemy pośredni udział w czymś, czego wiele poprzednich pokoleń nie doświadczyło.
Papież abdykuje. Wbrew wszelkim pozorom, wcale nie oznacza to, że świat się
wali. Słyszałem ostatnio, iż Kościół ma obecnie słabą pozycję, traci zaufanie
wiernych. Być może coś w tym jest na
rzeczy, ja jednak uważam, że nie ma to zbyt wiele wspólnego z decyzją
Benedykta XVI.
Szczerze mówiąc nie rozumiem oburzenia niektórych ludzi. Że
niby papież musi być papieżem aż do śmierci, bo…No właśnie. Bo co? Bo inni byli?
Skoro czuli się na siłach, wiedzieli, że dalej są w stanie być najważniejszą
ikonom w Kościele, to czemu nie? Że Jan Paweł II słyszał od Josepha
Ratzingera, iż powinien trwać w swym pontyfikacie? Skoro Karol Wojtyła
stwierdził, że nadal jest w stanie pełnić funkcje papieża, to był to jego
świadomy wybór. Przed takim samym stanął Benedykt XVI – wybrał inaczej, my
musimy to uszanować.
Zresztą, czy to źle, że abdykuje? Przecież
sam twierdzi, że nie ma sił. Dobrze wie, że nie jest w stanie wyruszać w
kolejne pielgrzymki. Zapytam więc: po co nam papież, który papieżem będzie
tylko z nazwy? Po co nam papież, któremu ledwie starczy sił na czytanie z
kartki? Nie chcę go krytykować, po prostu przyjmuję jego decyzję do
świadomości.
Bądźmy szczerzy – świat potrzebuje zmian.
Kościół potrzebuje zmian. Wierni potrzebują kogoś, kto będzie im w stanie
wskazywać drogę w poznawaniu prawdy. Benedykt XVI przysłużył się naszej
wspólnej wierze. Wprowadził reformy, które mogą sprawić, że Kościół będzie
funkcjonował sprawnej. Wiele mądrości przelał na papier, jego wiedza i
przemyślenie wciąż będą dla nas dostępne.
Co tracimy wraz z odejściem papieża? Z
pewnością odchodzi człowiek, którego można nazwać wielkim. Ale czy
niezastąpionym? Według mnie nie. Zauważmy, że z biegiem czasu Benedykt XVI
coraz słabiej udzielał się w życiu wiernych. Chodzi mi głównie o pielgrzymki. Jan
Paweł II powiedział kiedyś, że czasy się zmieniły, teraz to Kościół musi wyjść
naprzeciw ludziom. Następca obecnego papieża zapewne będzie od niego młodszy.
Będzie mógł wziąć cięższy krzyż na swe barki.
Niezwykle mocno drażnią mnie zdania,
twierdzące, że papież nie może być czarny. A dlaczego nie? Bóg przecież kocha jednakowo,
żyjemy w czasach, które pragną powszechnej równości. Mam zaakceptować związki homoseksualne,
mam zaakceptować In vitro, mam zaakceptować eutanazję, aborcję, a czarny papież
ma być nie do przyjęcia? Przepraszam, za bardzo mi to pachnie rasizmem. Który podobno
również jest zły, ale gdy dotyka nas pośrednio, to nagle staje się problemem.
Nie twierdzę, że chcę, aby papież był czarnoskóry.
Chcę tylko, aby był w stanie wziąć na siebie olbrzymi trud, który spadnie na jego
barki, gdy przyjmie na siebie obowiązki Benedykta XVI.
Na abdykację papieża wpływu nie mamy. Możemy jednak
okazać mu solidarność, wsparcie, zrozumienie. Musimy także zrozumieć, że jego odejście
nie jest oznaką upadku Kościoła. Świat nieustannie się zmienia, potrzebuje ludzi
odważnych, ambitnych, pełnych życia. Benedykt XVI wykazał się wielkim bohaterstwem
decydując się na odejście. Ale odejście z podniesioną głową i pełną świadomością
tego, że jego decyzja była konieczna.