Tytuł tego wpisu być może nieco was zdziwił. Generalnie
jeśli kogoś nie bardzo interesuje polityka, może spokojnie go sobie odpuścić.
No chyba że chce się czegoś dowiedzieć w tym zakresie, wtedy proszę bardzo,
zapraszam do tekstu poniżej.
Na początek warto zaznaczyć, że nie tak dawno Kelthuz nagrał
w moim mniemaniu bardzo dobry film na YT. Poruszył kwestię, o której chciałem
napisać już dawno, ale jakoś nie było okazji. Zachęcam do poświęcenia niecałych
10 minut na jego obejrzenie, to nieco ułatwi wam przyswojenie sobie tego, o
czym będę pisał.
Zacznę od tego, że nie podchodziłbym aż tak krytycznie do
tego, o czym mówi Kelthuz. Oczywiście, mnie również irytują sytuacje, gdy widzę
jakieś forumowe gównoburze i Kuce biorące w nich udział. Tak naprawdę robią oni
często fatalną reklamę KNP. Jeżeli widzę, że dyskusja mogłaby się nawet dobrze
potoczyć i przynieść jakieś korzyści (choćby w postaci zainteresowania kogoś
liberalną wizją ekonomii), a tymczasem przysłowiowy Kuc prezentuje żenujący
poziom wiedzy, niestety, ale krew mnie zalewa.
Nie oszukujmy się, pisanie pod każdym filmem z Korwinem
zwrotów typu „masakra” czy „zaorane” tak naprawdę nic nie daje. A może wręcz
odpycha bardziej dojrzałych potencjalnych wyborców? W końcu znaczenie tych słów
maleje proporcjonalnie co do częstotliwości ich stosowania.
Mówi się także, że nie powinno się czerpać wiedzy tylko z
jednej książki. Całkowita racja. Jednak wiele książek/pojedynczych tekstów tego
samego autora również nie otwiera oczu na wiele spraw. Chodzi mi oczywiście o
teksty JKM-a. Sam mam w domu jego zbiór najlepszych felietonów na półce, czytam
też „Najwyższy Czas!”. Jednak to nie od niego zaczynałem. Ba, to nie na nim
zamierzam kończyć.
Największą zaletą Korwina jest to, że jest stały w swych
poglądach. W dodatku to on sprawia, że młodzież zaczyna interesować się
polityką. Ma w sobie „to coś”, co przyciąga ludzi. Dodajmy do tego
charakterystyczny sposób wypowiedzi czy też ogrom codziennej pracy, jaki JKM
wkłada w prowadzenie partii (liczne spotkania, PE, pisanie do gazet, częsty
chat, prowadzenie FP, obecność w mediach). Tym wszystkim na pewno zasłużył on
na szacunek.
Problem w tym, że szacunek to jedno, a ślepe podążanie za
nim to drugie. Naprawdę chciałbym, aby większość wyborców KNP byłaby świadoma
tego, dla czego akurat na tę partię oddają swój głos. Aby byli świadomi tego,
jaka idea nam przyświeca. I to jest właśnie cleu
mojego tekstu.
Pamiętam, że moje pierwsze wrażenie po zobaczeniu Korwina w
TV było negatywne. Było to jednak lata temu, jakoś tak na początku mojego
gimnazjum. Pamiętam, jak mówił on kiedyś, że do bodajże 9 roku życia był
socjalistą, potem się „nawrócił”.
Ja w wieku lat 9 na pewno nie wiedziałem, co to w ogóle jest
socjalizm. Za to na pewno w podstawówce raz miałem problemy, bo nie chciałem
przyznać, że demokracja jest dobra. Odkąd zacząłem zastanawiać się nad tym, jak
działa obecny świat, nigdy nie podobała mi się wizja „rządów ludu”.
Jednak jakieś tam pierwsze zainteresowanie polityką
przejawiłem dopiero w roku 2007. A może już w roku 2007, bo miałem wtedy 14 lat. Postanowiłem sobie poczytać programy ówczesnych partii. I pamiętam, że
najbliższy wydał mi się program PO. Najbliższy nie oznacza, że go
zaakceptowałem w pełni. Po prostu w tamtych latach nawet nie wiedziałem, czym
jest UPR, więc wybrałem tę, jak dziś się okazuje, pseudoliberalną partię.
Dobrze, że nie mogłem wtedy jeszcze głosować…
Jakoś pod koniec gimnazjum znajomy zaprosił mnie do
polubienia strony We All Are Free. Wtedy dowiedziałem się, kim są
libertarianie. Zacząłem też czytać. Na początku wybierałem po omacku. Gdzieś w
necie przeczytałem, że „Mises jest dobry”. Przełamałem się i sięgnąłem po jego
książki w PDF (nigdy nie lubiłem czytać na komputerze, ale że w moim mieście
nie było jego tekstów w żadnej z bibliotek, to…). W ten sposób zacząłem
wchodzić pomału w świat austriackiej szkoły ekonomii. Wchodzić do świata,
którego aż po dziś dzień nie poznałem w takim stopniu, w jakim poznać bym go
chciał.
Potem jednak poszło szybko – Bastiat, Rothbard, jednak jak
dotąd książka Adama Smitha. I w końcu dowiedziałem się, do jakiej grupy ludzi
należę. Do tych, którzy mają zamiłowanie do wolności. I wierzcie mi lub nie,
ale JKM nie tłumaczy tego tak dobrze, jak ludzie wymienieni przeze mnie
powyżej.
Z jednej strony cieszę się, że ludzie popierają KNP. Z
drugiej jednak żałuję, że wielu z nich robi to „w ciemno”. Oczywiście nie można
wymagać, aby każdy czytał wiele książek, nieustannie zgłębiał wiedzę (jest to
wskazane, ale bądźmy realistami).
Z całą pewnością poziomem wiedzy odstaję od Kelthuza
(przynajmniej w dziedzinie ekonomii). Jednak sądzę, że doszliśmy do podobnych
wniosków. Wniosków, które ani jemu, ani mnie nie są na rękę. On nagrał swój
film, ja piszę swój tekst. Ale są też inni.
Tak naprawdę walka o wolność trwa każdego dnia. Ostatnio znów władze pokazały, że wolność słowa jest umowna. Na ile jeszcze im pozwolimy?
W Internecie pojawiają się strony takie jak
libertarianin.org, na fejsie warto
polubić na przykład Polecam poczytać Rothbarda (naprawdę polecam). Ostatnio pojawiła się też bardzo dobra
inicjatywa ze strony sympatyka KNP – Naczelny Kuc Korwina. To tam znajdziecie
wiele wyjaśnień, dlaczego jako partia zapatrujemy się na pewne sprawy właśnie w
taki sposób.
Musimy sobie uświadomić, że im bardziej jesteśmy oczytani,
tym większa jest nasza wiedza. A im większa wiedza, tym większa świadomość zniewolenia,
w jakim się obecnie znajdujemy. Bo jak to powiedział swego czasu Stefan Kisielewski
– „Najgorsza z niewoli to jest ta, której
już nikt nie dostrzega…”.
A ja od siebie chciałbym jeszcze polecić dwa linki.
Bardzo dobra, udostępniona za darmo książka, której autorem jest Murray Rothbard - Edukacja wolna i przymusowa (krótka, także czytać - Kuce!)