Oczy Michała zrobiły się okrągłe ze
zdziwienia, usta rozwarły się w niemym krzyku. Powoli ruszył w stronę okna, nie
spuszczając wzroku z dziewczyny. Nagłym ruchem zacisnął drżące dłonie na
parapecie. Ona tam stała, stała przy drzwiach z bardzo niepewną miną. Obok niej
mężczyzna, którego twarz nie wyrażała nic, prócz obojętności. Znał go, widział
już wcześniej, rozmawiał z nim. Jego usta się poruszały, mówił coś, ale Michał
nie był w stanie usłyszeć ani słowa. Głuchy odgłos, jakby bębna, wypełniał mu
całe ciało. W głowie nie mógł odnaleźć żadnej myśli, nic, tylko pustka. Stary
skończył mówić, spojrzał na dziewczynę. Ta długo milczała, w końcu oderwała
wzrok od chłopaka i krótko coś odpowiedziała. W tym momencie Michał zdał sobie
sprawę, że ten irytujący dźwięk, to bicie jego własnego serca. Był pewien, że
pozostała dwójka też go słyszy. Poczuł nagłe zawroty głowy. Brudna podłoga
podskoczyła, tył głowy zapłonął żywym ogniem, perkusja serca umilkła. Zapadła
ciemność.
*
- Pobudka, Lotniku.
Michał miał wrażenie, że wynurza się spod
wody. Zaczerpnął powietrza głęboko do płuc, usłyszał już dużo wyraźniejszy
żeński głos. Powoli otworzył oczy.