Najczęściej czytane

Posted by : Unknown niedziela, 30 grudnia 2012


Już kiedyś myślałem o samobójstwie. Nie, żebym miał jakieś wielce tragiczne życie. Tak po prostu sobie myślałem.

Ostatnio zabicie się można nazwać trendem, taką zabawną modą. Jak mogę pisać, że śmierć jest zabawna? A czy TY czytelniku doświadczyłeś tego zjawiska? Nie pytam czy się zabiłeś. To byłoby głupie, po co miałbym pisać do trupa? Chociaż w sumie…Morsztyn pisał...Ale dobra, po prostu  nie o to mi chodzi.

Wracając do tematu – ile samobójstw było ostatnio w Twoim mieście? U mnie całkiem sporo. A wiesz ile z ich mną wstrząsnęło? Żadno. Jak mam rozpaczać nad kimś kogo nie znałem? Ale w sumie…rozpaczam. Skoro samobójstw jest coraz więcej, to naturalną rzeczą jest nieustannie zwiększająca się populacja debili. Chociaż ta populacja równie szybko spada. Jest więc i plus.

Jeśli nadal uważasz mnie za idiotę, mój ukochany czytelniku, to pozwól, że opowiem Ci historię z  życia mojej przyjaciółki. Uwaga, będzie ona z morałem! Wszystko zaczęło się miesiąc temu. Ale czas jest tu nieważny. Chodzi o skutki. A te mamy tragiczne.


Miałem ja koleżankę. Co ja gadam, ja MAM koleżankę! Na potrzeby mojej opowieści nazwiemy ją Anią. Średni wzrost, brązowe włosy, zielone oczy – na mój gust ładna. Nie żeby mi się podobała czy coś, ale wyglądu jej nie można odmówić. W każdym bądź razie znalazła sobie ona chłopaka. W sumie to go nie znałem za bardzo, ale podobno fajny. Studencik, lubił się wieczorkiem poszlajać z kumplami i napić piwa. Na potrzeby historii nazwę go Adrianem, dobrze? No to miłość Adriana i Ani kwitła, jakże oni byli zakochani! No ale moi drodzy! Każde Love Story musi mieć jakieś problemy! A tu był jeden problem. Adrian okazał się idiotą i tchórzem. Już tłumaczę Wam dlaczego.

Otóż pewnego wieczora nasze gołąbeczki poszły sobie na spacerek. Taki romantyczny, tylko we dwoje. Tu wszystko było w porządku, jak twierdzi Ania „tak jak zwykle”. No ale nasz Adrianek po spacerku poszedł się napić. Potem poszedł do mieszkania, tak się jednak tylko wydawało. Otóż Adrian nie wrócił do domu na noc! No to rodzinka poszła go szukać. I nie uwierzycie mi co znaleźli w piwnicy! Ciało Adrianka dyndało sobie na lince (no dobra, nie dyndało, ale wisiało – jak dla mnie nie ma różnicy). Rodzina w płacz, na osiedlu pojawiają się pierwsze plotki. Tak oto chłopak Ani dokonał swego żywota.

To tyle jak chodzi o moją historyjkę, a jest ona prawdziwa, niestety musicie mi wierzyć na słowo. I powiem Wam, że Adrianka mam w dupie. Tak, właśnie tam. Tak jak i resztę tchórzliwych egoistów, którzy odbierają sobie życie. Bo wiecie co? Ten chłopak najmniej ucierpiał w tej całej sytuacji. Prawdziwy cios dostali jego rodzice, a największy Ania. Dlaczego ona, nie rodzina? Już mówię! Plotki, plotki i jeszcze raz plotki! Otóż dziewczyna obecnie nie ma życia, męczyli ją w szkole, teraz w wakacje nie może wychylić nosa za drzwi.  Dlaczego dokładnie? Otóż opinia publiczna głosi, że Ania tego jakże feralnego dnia…zerwała z Adriankiem! (teraz można płakać) To nie ważne, że dziewczyna nawet o tym nie myślała. Teraz jest uważana za główny powód samobójstwa chłopaka. Dostała nawet nową ksywkę „czarownica” – Ani nie przypadła ona do gustu. Gdzie się nie pojawi jest wytykana palcami, nie ma życia publicznego. I wiecie co? Samobójstwo Adriana jest pierwszym, którym się przejąłem. Nie dlatego, że on się powiesił. Jak już wspomniałem go mam w dupie. Dziś miałem kolejną z rzędu rozmowę z Anią (na GG, mieszkamy daleko od siebie). Wiecie co? Tak, zgadliście – chce popełnić samobójstwo! Bo nie ma przyjaciół, rodzina się na nią dziwnie patrzy i uwaga!!! Cytat!!! „Ja chcę być z Adrianem!”. Była już u psychologa, była w szpitalu – dostała tabletki, które przyjmuje do dzisiaj. Tylko szkoda, że zamierza je odstawić, bo utrudniają jej decyzję o samobójstwie. Złe tabletki.

Tak więc drogi czytelniku! Jeśli i Ty planujesz zabawę ze sznurkiem i pętelką zastanów się proszę nad jedną rzeczą – czy naprawdę masz tyle godności, aby rujnować życie innym? Jest Ci ciężko, rozumiem, mnie ostatnio też jest ciężko. Ale wiesz co? Ja wiem, że moje odejście będzie tragiczne w skutkach dla  moich bliskich. I nie mówię tu tylko o rodzinie. Wiem, że na co dzień jestem potrzebny innym. Co więcej, jestem pewny, że i Ty czytelniku masz dla kogo żyć. Jeśli nie potrafisz żyć dla siebie, to żyj dla innych. Ale żyj! Wdychaj to cholerne powietrze każdego dnia, uśmiechaj się do znajomych, uśmiechaj się myjąc zęby, uśmiechaj się zmywając naczynia – mnie to pomaga. Ale proszę, nie przyczyniaj się do wzrostu populacji debili. Nie bądź tchórzem i egoistą nie potrafiącym znieść codziennego trudu życia. Inni potrafią, ja daję radę, Ty też dasz. Ja w Ciebie wierzę.

{ 12 komentarze... read them below or Comment }

  1. Tak, zetknąłem się z tym. Choć dziewczynę, która to zrobiła, znałem jedynie z sieci. Mało prawdopodobne? Śmieszne? Jak kto uważa. Niemniej jest to tragiczniejsze z moich wspomnień. Dlaczego o tym wspominam. W pełni zgadzam się z autorem, jednak samobójstwo samobójstwie nierówne, kiedy pozna się przyczynę można dojść do różnych wniosków. Konkretów brak, nie popieram tego "rozwiązania" więc nie chciałbym pośrednio przekonać kogokolwiek, iż odebranie sobie życia może zostać usprawiedliwione.
    Nawiązując do historii przedstawionej. Trzeba być prawdziwym skurwielem żeby robić coś takiego najbliższej (prawdopodobnie, nie wiem czy nieboszczyk by się zgodził) osobie jaką była dla niego jego dziewczyna...Pomijając to, że zabrał jej ogromną część jej życia, być może zniszczył, pozostawienie jakiegoś listu dobrze by odebrało społeczeństwo, może dziewczynie egzystować by dali, wątpię żeby w pełni żyła po czymś takim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą,ale czasami człowiek jest pod wpływem tak silnych emocji,że nie może nad tym zapanować. To przychodzi samo, nagle.. Nie usprawiedliwiam go, broń Boże. Próbuję zrozumieć. Jeszce był pod wpływem alkoholu.. W każdym razie nie wiemy co nim kierowało, jakie myśli.. Może opętanie. Nasz los to dzieło Boga i widocznie taki był dany tej dziewczynie. Może gdyby była z nim stałoby się coś tragiczniejszego.. nie wiemy! Warto się pogodzić z tym faktem. Jako humanistka ( która często wariuje na lekcji,ale wynosi z niej dużo) szukam argumentów, które nie pozwoliłby go tylko obwiniać.. Życie nas często zaskakuję i należy pogodzić się z jego dziwnością! Pozdrawiam, Dobrzi :)

      Usuń
  2. Dox,faktycznie masz racje ,trzeba kroczyć do przodu z podniesiona głowa ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Sądzę, że żaden "tchórz i idiota", jak już podejmie decyzję nie popatrzy na ten blog i nie zmieni przez to zdania, tak wiec zabawa w wujka dobrą radę jest bynajmniej daremna. Takie moje zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Być może i daremna. Ale jeśli choć jedną osobę ten tekst skłoni do przemyśleń, to uznam, że było warto go napisać i opublikować. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A no jakby na to nie patrzeć w takim wypadku coś w tym jest :D no i generalnie powodzenia w dalszym pisaniu, jak serwery Diablo nie będą działać wpadnę coś poczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc kompletnie nie zgadzam się z Twoją opinią na temat samobójców. No, może w malutkim stopniu. Są egoistami to prawda, ale chciałabym tutaj uświadomić, że są to także ludzie chorzy. Wiadomo, każdemu jest ciężko. Natomiast człowiek, który decyduje się na samobójstwo, nie raz myślał o tym co będzie później. Jedni dochodzą do wniosku "I tak nikt nie będzie po mnie płakał", drudzy z kolei myślą o swoich bliskich, ale to zamknięte koło. W końcu i tak każdy samobójca dochodzi do tego pierwszego wniosku. To, co piszesz w tym poście, o radzeniu sobie z problemami, nie dotyczy z pewnością osób planujących swoją śmierć! Człowiek tak głęboko sfrustrowany nie będzie uśmiechał się do lustra.. To tak jakbyś powiedział schizofrenikowi, że ma nie udawać, że coś widzi, żeby nie gadał, że słyszy jakieś głosy. Samobójca to człowiek chory. I sam ot tak,sobie z tym nie poradzi. Więc na pewno nie można nazywać go debilem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację. Wielu samobójców boryka się z poważnymi problemami. Przyczyny ich decyzji muszą mieć swoje głębsze podłoże. Jednak to nie do nich jest kierowany ten tekst. W zeszłym roku dwie młode osoby z mojego otoczenia się zabiły. Nie były chore, gnębione, pochodziły z dobrych rodzin. Inny przypadek opisałem w tekście. Być może mieli problemy, nad którymi stracili panowanie. Jednak jak dla mnie śmierć jest najgorszym rozwiązaniem. Jeśli znajdziesz trochę czasu, zapoznaj się proszę z tym tekstem - [url]http://www.actionmag.pl/index.php?i=content&sid=7aba235caa4c87c3e6d02788bb968ade&mode=articles&t=1592[/url] Mojego autorstwa, napisany niedawno. Może nieco lepiej ukaże on przyczyny mojej frustracji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę teraz nie rozumiem. Ja odwołuje się do Twojego tekstu na temat samobójców, który zresztą jest bardzo uogólniony, stawia ich wszystkich w bardzo złym świetle. Natomiast Ty podajesz mi "przyczynę swojej frustracji". Rozmawiamy o chęci Twojego samobójstwa? Bo takie mam wrażenie, a kompletnie nie o to pytałam, jeśli w ogóle.
    Pozostawię temat tekstu o, który miałam przeczytać. Natomiast przywołam Twoje stwierdzenie "Nie były chore, gnębione, pochodziły z dobrych rodzin", które najlepiej ukazuje fakt, jak bardzo nie masz racji. To, że Ty o tych problemach nie wiedziałeś, to nie znaczy, że ich nie było. Każdy człowiek jest potężną tajemnicą i nawet jeśli ktoś wydaje nam się bliski, możemy go totalnie nie znać. I myślę, że jako ludzie żyjący nie mamy prawa oceniać tych, którzy odebrali sobie życie. Decyzja o samobójstwie nie zapada o tak, z zachcianki. Człowiek ma od początku wpojoną wartość życia, za wszelka cenę będzie o nie walczył. Jeśli ktoś decyduje o swojej śmierci to z pewnością ma ku temu powody. Myślę, że nigdy tego nie zrozumiemy, ale za taką śmierć sami powinniśmy czuć się odpowiedzialni. Bo taka osoba z pewnością wysyłała sygnały, prosiła o pomoc. Często tego nie dostrzegamy, bagatelizujemy.Chciałabym, abyś zrozumiał, że śmierć dla niektórych ludzi jest jedynym rozwiązaniem.

    A co do tekstu, który przesłałeś, to sama nie wiem co o nim myśleć, jak go skomentować. Sama bardzo często miewałam problemy z żołądkiem i to co opisałeś to pestka... Natomiast rozumiem, że dla człowieka każda choroba to ogromne wyzwanie, ból. wykańczający. Może traktuję Twoje przeżycia jako niezbyt tragiczne, przez fakt, że sama wiele czasu spędziłam w szpitalach i poznałam wielu ludzi, którzy pomimo strasznych, najgorszych chorób umieli ŻYĆ. Więc powiem Ci jedno. Jeśli boisz się o swoje zdrowie to przestań. Myślenie o chorobie jeśli jej nie wywoła, to z pewnością nie pomoże Ci w życiu, które i tak jest kupą gnoju. Samo w sobie, bez negatywnie myślących nas.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powyższe komentarze to moje dzieło, żeby nie było, że jestem anonimem i nie mam prawa głosu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na wartościowe komentarze odpowiadam, nawet te od anonimów, spokojnie. :)

    Nie mówiłem/pisałem o wszystkich samobójcach. Tylko o tym "trendzie" w "jest mi smutno, chyba się zabiję.". Ile razy słyszałaś to od swoich znajomych? Ja ostatnio jakoś coraz częściej. To mi pachnie jakąś zbiorową depresją. Giną znajomi z mojego otoczenia. Może mają słabą psychikę, może problemy ich przerastają. Może. A może wyolbrzymiają własne problemy, które na skutek złego postrzegania zaczynają ich przerastać? Ja wiem jak było ze mną, kilka miesięcy po napisaniu tego tekstu. Podobno samobójcy w ostatnich chwilach życia żałują swoich decyzji. Ale odwrotu już nie ma. Życie bywa ciężkie, ale są i chwile dla których warto żyć.

    Ciąg dalszy nastąpi, muszę kończyć, ale jeszcze coś dopiszę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wiem, że ten wpis sam w sobie daje mało. bądźmy szczerzy, samobójstwo to często jedyne rozwiązanie, które przychodzi ludziom do głowy. Ten tekst jest po części wynikiem mojej frustracji, widokiem krzywdy i cierpienia koleżanki, ale przede wszystkim coraz częściej powtarzaną mantrą "mam ochotę się zabić". Czy naprawdę nie ma innego rozwiązania? Ludzie podejmują taką decyzję nie tyle z powodu choroby czy też poważnych konfliktów w np. rodzinie. Nie, tutaj chodzi o czasem chwilowy okres niepowodzeń.

    Ja samej śmierci się nie boję. Bardziej myślę o ewentualnym cierpieniu bliskich. To że oni będą cierpieć jest dla mnie bardziej przygnębiające, niż myśl, że ja kiedyś odejdę. Śmierć czeka każdego, co za różnica kiedy nadejdzie?

    Wydajesz mi się osobą rozważną i inteligentną. Dlatego też podeślę Ci jeszcze jeden link. Obiecuję, ostatni. Co prawda tekst względnie stary, komentarze pod nim też, ale chyba dalej mam te same klapki na oczach, więc możesz przeczytać w celu lepszego poznania mojego światopoglądu. Przynajmniej części oscylującej wokół samobójców.

    [url]http://actionmag.pl/index.php?i=content&sid=0430107cdfe6f54e8991558513beea7d&mode=articles&t=1302[/url]

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

- Copyright © Kwadratura Koła - Date A Live - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -