Ostatnio cała Polska jara się medalami naszych zimowych
sportowców. To chyba dobrze, prawda? W zasadzie tak, jednak od dość dawna
irytuje mnie jedna kwestia, która zwłaszcza ostatnio się uwidoczniła. Chodzi o „pompowanie
balonika” przez dziennikarzy.
Ile to już razy słyszeliśmy przed jakimś ważnym meczem,
poważnymi zawodami, że nasze Orły po prostu muszą wygrać? Że są najlepsi, że akurat trafili z formą, że takiej dobrej
atmosfery wśród zawodnik to nie było od dawna, i tak dalej, i tak dalej…Okey,
to teoretycznie mogłoby być nawet dobre. Ale tylko w momencie, w którym
pomagałoby w budowaniu jakiejś więzi pomiędzy zawodnikami a kibicami. A tak nie
jest.
Ostatnimi czasy nasza reprezentacja zbiera w piłce nożnej
spore baty. Za każdym razem jednak słyszymy, że tym razem to naprawdę rywal nam
leży, forma jest, nowy trener przepowiada sukces i…znów blamaż. Naprawdę, nic
bardziej nie frustruje, niż porażka po – wydawać by się mogło – meczu, który
powinien był wygrać się w zasadzie sam. No ale się jednak przegrał.
Drugą rzeczą, która naprawdę denerwuje mnie w dziennikarzach
jest oczernianie zawodników. Oglądaliście debiut Obraniaka w barwach Werderu?
Ja oglądałem. To było dosłownie 90 minutowe jechanie po Francuzie z polskim
obywatelstwem. Całe spotkanie słyszeliśmy tylko, jaki to Ludović jest słaby,
jak słabo rozgrywa, jak słabo podaje, jak słabo walczy. I co najbardziej
żałosne – niemieckie portale sportowe wybrały go po meczu najlepszym zawodnikiem
Werderu.
Przykład bardziej na czasie? Proszę bardzo – polskie media i
Justyna Kowalczyk. Nasza zawodniczka chyba za bardzo nas rozpieściła. Co i rusz
wygrywała, zdobywała medale. Teraz pierwszy występ na ZIO i…6 miejsce. No i
polała się fala krytyki. Że złe przygotowania, że nie wytrzymała presji, że po
prostu dała ciała. Wiadomo, chodziło w gruncie rzeczy o to, że kobieta
zwyczajnie się potknęła w pewnym momencie wyścigu. Jednak czy jest to powód do
krytykowania jedynej Polki, która ostatnimi laty w biegach narciarskich sięgała
po najwyższe cele? Oczywiście nie. Ona potrzebowała wtedy wsparcia, otuchy,
słów pocieszenia. Tymczasem byliśmy świadkami drwin i licznych komentarzy
pseudo-ekspertów typu „dlaczego tym razem się nie udało”. A potem przecież
okazało się, że Justyna miała złamaną stopę…No i poza tym – ludzie! – czy 6
miejsce na ZIO to zły wynik? Oczywiście, wszyscy chcieli więcej, ale ona
przecież chciała. Nie zawsze się wygrywa, Justyna pokazała, że przegrywać też potrafi
z klasą. A po kilku dniach zamknęła wszystkim krytykom usta sięgając po złoto.
Gratulacje!
Jako Polacy bardzo lubimy krytykować. Taka nasza odwieczna
przywara. Liczę jednak na to, że choć media staną w końcu na wysokości zadania
i pokażą, że potrafią jeszcze pokazać sobą jakiś poziom.
Hm... ja słuchaj Trójki i tamtejsi dziennikarze nie jawią się tylko i wyłącznie krytyką :) polecam :)
OdpowiedzUsuńP.S. Dlaczego basen Zimą nie jest dla Ciebie? :)