"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki,
przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe,
powiedzieć parę rozsądnych słów." Johann Wolfgang von Goethe.
Coraz mocniej irytuje mnie obecna tak zwana sztuka
nowoczesna. Nie tak dawno napisałem już o tym, co sądzę o artystach. Poniekąd
sam się za takowego uważam, ale nie tak do końca. Celowo dałem cytat kogoś
takiego jak Goethe na początek, żebyśmy mogli się wspólnie zastanowić nad tymi
jego mądrymi słowami i uświadomić sobie, w jakiej tkwimy obecnie artystycznej
dupie.
|
Tate Modern - rewelacja wystawy w Londynie. Też was nie jara? |
No bo popatrzcie, ostatnio ceny za obrazy skaczą coraz
wyżej. Szukałem po necie tych dwóch namalowanych kwadratów sprzedanych za
miliony, ale ich nie znalazłem, bo na szczęście nie są na szczycie top listy
sprzedaży ostatniego roku. No ale ludzie, ja rozumiem, że ktoś ma odmienny
gust, jest może uwrażliwiony na jakieś konkretne elementy sztuki. Ale na litość
boską, po co pakować od razu w to miliony dolarów?
Powiem szczerze, obecnie jakieś 90% nowo powstałych obrazów
wydaje mi się po prostu gówniane. Co więcej, zauważyłem, że im coś bardziej
wydaje mi się gówniane, tym większą wartość ma ten syf wyrażany w wielocyfrowych
zapisach z symbolem dolara na końcu. I po co?
Nie wiem, może ja nie nadążam za modą (na pewno nie nadążam…),
ale mam wrażenie, że my głupiejemy coraz bardziej. I w ogóle ostatnio
zauważyłem, że większość pseudoartystów próbuje się wypromować na obrażaniu
Kościoła. Ja wiem, może jestem tylko głupim katolem, ale to serio tak ciężko
zaskoczyć czymś nowym?
A nie, przepraszam, da się. Była ostatnio w Polsce jedna
rzeźba, która się wybiła. Jerzy Szumczyk pokazał światu swą rzeźbę – Komm Frau.
Przedstawiała ona Rosjanina gwałcącego kobietę. Niestety, kobieta nie była
Jezusem, więc rzeźba została uznana za obraźliwą. No i następnego dnia ją
rozebrano. A szkoda, bo polski student pokazał, że można łączyć sztukę z
pewnego rodzaju uświadamianiem historycznym.
Podsumowując – dzisiejsza sztuka staje się nowoczesną chyba
dopiero w momencie, gdy jest kontrowersyjna, albo tak badziewna, że aż znajdują
się na nią chętni bogaci panowie lub panie. Ale sztuka nie może przekazywać
sobą nic więcej poza tym, że Kościół jest do dupy. Bo jeśli jakiś biedny
artysta spróbuje stworzyć coś, co niesie za sobą jakieś głębsze treści, które
być może kogoś tam urażą (ale nie bezpośrednio), no to niestety, ale to już
jest tylko bezwstydna próba zaistnienia. Gówniana sprawa, no nie?
Też odnoszę wrażenie, że teraz liczy się tylko kontrowersyjność. Już nie prawda, już nie piękno, już nie zgodność z samym sobą. W jakimś dziwnym kierunku to poszło. Ja go nie rozumiem. Ale tak jak zauważyłeś, mimo że mogłoby się wydawać, że to przekroczenie wszelkich barier, to tak naprawdę jest to jeszcze większym zniewoleniem. To co miało być niezgodą i zaprzeczeniem, weszło na jedną, wytyczoną drogę. Ale czy można mieć do tego pretensje? Zawsze istniała jakaś moda, jakiś kierunek. I istnieli ludzie, którym się on nie podobał, więc robili po swojemu. A potem, za parę lat, wszystko się wywróci do góry nogami. Myślę, że ta "nowoczesność" odstrasza coraz większą liczbę ludzi. Zwiastuję powrót do klasyki. Bo tego zaczynamy być głodni. A akapit o rzeźnie Szumczyka mistrzowski :) Brak tematów tabu? Bzdura.
OdpowiedzUsuńTo w zasadzie nawet naturalna sytuacja. Przykładem są nawet epoki. W zasadzie co druga jest konserwatywna, a co druga szuka nowości i kontrowersji. :)
UsuńDokładnie tak, więc róbmy nowe, czyli stare :)
UsuńWidziałam tę rzeźbę i miałam nadzieję, że jednak zostanie. Niestety tak się nie stało.
OdpowiedzUsuńCo do sztuki nowoczesnej, myślę, że obrazowa jest prawdziwa historia mojego znajomego, który na wystawie takiejż to sztuki (gdzie były dzieła różne, różniste i jeszcze różniejsze) niechcący nadepnął na jedno dzieło, które leżało na podłodze, sądząc, że to śmieć i nie zwracając nań uwagi.