Krzyk.
Jeden, drugi,
trzeci…
Tak
przeraźliwy. Rozdzierający na pół kremowe płótno nadziei.
Jedno
pomieszczenie. Dwoje ludzi. I Ona. J e g o Królowa. Imaginacja.
Jej ogniste,
sięgające pasa, gęste włosy, opadały luźno upięte w warkocz. Porcelanowa twarz
odbijała się od potoku krwawej rzeki u jej smukłych stóp. A wielkie,
szmaragdowe oczy, lustrowały postać siedzącą w kącie pomieszczenia. Tak
skuloną. Tak kruchą. Tak… naiwną.
Kim była?
Całkowitym
przeciwieństwem Imaginacji. Odbiciem lustrzanym w krzywym zwierciadle.
- Spójrz na
mnie. – melodyjne echo odbiło się o bladozielone kafelki skąpane w purpurze.
Nie
spojrzała.
Nakryła
dłońmi poczerwieniałe, drobne uszy, udając, że nic nie słyszy.
Słyszała.
Imaginacja
zabijając okrutnie dzielące je metry, stanęła naprzeciwko dziewczyny. Gdyby
tylko mogła… Gdyby potrafiła kontrolować jej myśli, jej gesty, jej słowa… Gdyby
tylko zawładnęła jej umysłem… O tak, ta niewinna istota byłaby pod jej władzą,
pod jej kontrolą.
„Pozwól mi.
Pozwól, pozwól, pozwól!”
Koniuszek
języka Imaginacji, wędrował po jej kształtnych wargach, domagając się
zetknięcia z ciałem obcym.
- Pani… Czy
ona… Ona może Cię zobaczyć? – głos… Ledwo słyszalny. Ach, tak. Michał. Oglądał
całe to przedstawienie, klęcząc u stóp Imaginacji. Teraz był jedynie kukiełką,
drobną marionetką w starym, opuszczonym teatrze.
- Nie. Nie
może mnie ujrzeć, póki nie dopuści do swoich uszu mojego głosu. Póki jej serce
nie przestanie bić moim rytmem, a jej oczy… Jej oczy…
Jakie koloru
były? Szare? Brązowe? Piwne? Zielone…? A może błękitne?
- Karz jej na
mnie spojrzeć, Michale. – głos Imaginacji zdawał się być spokojny, opanowany,
ciepły… Jak zwykle. Jednak jakaś jego nuta, zdradzała Jej prawdziwe emocje.
- Katie… -
zaczął.
- Słyszę Ją!
Słyszę… - brunetka podniosła ku górze nieco drżący podbródek. Jej
dłonie zaciśnięte w pięść zelżały, a oczy… Wciąż były przymknięte.
Michał nie
potrafił przypomnieć sobie jakiego koloru były.
Ale czy to
istotne?
Czarne,
czerwone, pomarańczowe, a nawet jeśli byłyby i złote… Dla Imaginacji… Czy one
są, niczym złoto? Niczym skarb, którego pragnie odkryć?
Poczuł nagły
stukot w klatce piersiowej. Serce. Odezwało się. Zapragnęło wyskoczyć.
Ku Niej.
Ku Iluzji.
Ona. Nie była
już tylko jego. Nie była na jego wyłączność. Nie była jego własnością.
Michał
zrozumiał moment, w którym zatarły się dwa światy: irracjonalny i realny.
Wszystko co złe, zaczęło walczyć z dobrem. Ciemność z jasnością. Nicość z
istnieniem.
- Imaginacjo…
- szepnął błagalnie.
Krzyk.
Ogłuszający
krzyk ciemnowłosej Katie.
Michał nie
widział nic. Nie mógł nic zobaczyć. Czuł jedynie odór wojny, nienawiści,
cierpienia. Odór krwi, która otuliła, niczym miękki dywan ziemistoszare płytki
pomieszczenia.
Imaginacja
błysnęła w olbrzymich, czarnych niczym heban, tęczówkach Katie.
Cała energia,
którą miała w sobie dziewczyna opuściła jej słabnące ciało, które powoli
zaczęło osuwać się na ziemię.
A jej życie…
Należało już tylko i wyłącznie do Iluzji. Do I m a g i n a c j i.
Melodia.
Poczuła, jak
gdyby czyjeś dłonie sunęły po śnieżnobiałych klawiszach zakurzonego fortepianu.
Poczuła czyjeś opuszki palców, sięgające najcieńszych strun skrzypiec. Widziała
wolność. Czuła ciepło, rozchodzące się po jej zmarzniętym sercu…
Światło.
Zamknęła
oczy.
A ciche
wspomnienia uleciały z niej, ciągnąc za sobą błękitny szal nadziei.
Kurcze znowu zupełna zmiana stylu. Dziwnie się to czyta xD Nie chodzi o sam język, ale stosunek Michała do Imaginacji. Mówi do niej "pani"... dziwne... I chwila Imaginacja czy Iluzja?
OdpowiedzUsuńWięcej wolę nie pisać, bo znowu za bardzo skrytykuję i ktoś się będzie musiał bronić ;>
kto nastepny ?
OdpowiedzUsuńJa żałuję, że ten fragment jest tak krótki. Moim zdaniem Kaorii stać na więcej. Wiem jednak, że miała wyjazd i stąd taka długość tekstu. Cóż, może następnym razem będzie nieco więcej do poczytania, bo potencjał jest.
OdpowiedzUsuńNastępny jest Artysta, czyli Bartek. :)