Najczęściej czytane

Posted by : Unknown wtorek, 13 sierpnia 2013

Oczy Michała zrobiły się okrągłe ze zdziwienia, usta rozwarły się w niemym krzyku. Powoli ruszył w stronę okna, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Nagłym ruchem zacisnął drżące dłonie na parapecie. Ona tam stała, stała przy drzwiach z bardzo niepewną miną. Obok niej mężczyzna, którego twarz nie wyrażała nic, prócz obojętności. Znał go, widział już wcześniej, rozmawiał z nim. Jego usta się poruszały, mówił coś, ale Michał nie był w stanie usłyszeć ani słowa. Głuchy odgłos, jakby bębna, wypełniał mu całe ciało. W głowie nie mógł odnaleźć żadnej myśli, nic, tylko pustka. Stary skończył mówić, spojrzał na dziewczynę. Ta długo milczała, w końcu oderwała wzrok od chłopaka i krótko coś odpowiedziała. W tym momencie Michał zdał sobie sprawę, że ten irytujący dźwięk, to bicie jego własnego serca. Był pewien, że pozostała dwójka też go słyszy. Poczuł nagłe zawroty głowy. Brudna podłoga podskoczyła, tył głowy zapłonął żywym ogniem, perkusja serca umilkła. Zapadła ciemność.


*



- Pobudka, Lotniku.

Michał miał wrażenie, że wynurza się spod wody. Zaczerpnął powietrza głęboko do płuc, usłyszał już dużo wyraźniejszy żeński głos. Powoli otworzył oczy.


- Jak się czujesz? Nie, nie, nie podnoś się, leż jeszcze.

Obraz powoli zyskiwał ostrość, jednak z każdym ruchem tył czaszki nieznośnie go piekł. Zaczął szukać wzrokiem właścicielki głosu. Z przerażeniem stwierdził, że należy on do dziewczyny, która rano weszła z doktorem do sali. Zalał go potok myśli, emocji i potu. Co ona tu robi? Gdzie ON jest? Gdzie mój sztylet? Kim ona jest? I dlaczego mam wrażenie, że ją znam? Poczuł, że zaschło mu w gardle, nie był w stanie wykrztusić ani słowa. Dziewczyna dostrzegła panikę w jego oczach i uśmiechnęła się.

- Hej, słyszysz mnie? Już wszystko w porządku, pielęgniarka zajęła się twoją głowa. Tak w ogóle, jestem Katie. Katie Watson. – Znów uśmiech.

- Co… co się… stało? – głos wciąż odmawiał posłuszeństwa, ale Michałowi udało się wychrypieć jedno zdanie.

- Poleciałeś panie Lotnik, bardzo ładnie poleciałeś. Głową prosto w kaloryfer. Swoją drogą, całkiem ładne samoloty, pasjonujesz się tym w jakiś sposób?

- Mam to gdzieś… Mam gdzieś jakieś głupie, papierowe samoloty…

- Rozumiem, to dla zabicia czasu?

- Tak… Zabicia…

Spojrzał na nią dziko, jakby nie swoimi oczami. Błysnęło w nich coś niedobrego. Lekko się zmieszała. Czego można być pewnym przy mordercy? Zwłaszcza tak dziwnym. Tak młodym. „Boże, to jeszcze dziecko. Kim on jest? I co zrobiła mu ta kobieta? Najbardziej ciekawi mnie jednak… Z kim rozmawiał, zanim do niego weszliśmy?” Ostatnie pytanie Katie zadała na głos. Chłopak dłuższą chwilę nie odpowiadał, świdrował ją wzrokiem.

- Nie mogę ci powiedzieć. I tak byś mi nie uwierzyła… - dodał cicho. Dziewczyna pokiwała lekko głową.

- Nie ufasz mi. Rozumiem.

Uniosła lekko kąciki ust. Michał odwrócił wzrok. Ten uśmiech coraz bardziej go rozstrajał. Nie przywykł do tego. Nikt nigdy się do niego nie uśmiechał. Chyba że z pogardą, czy politowaniem. Zamknął oczy. To jeszcze bardziej wszystko komplikuje. Teraz nie miał wątpliwości. Dziewczyna do złudzenia przypomina mu Iluzję, jego Iluzję. Nawet jej głos i sposób mówienia w pewien sposób przypominały mu o niej. Czy może jej zaufać? Nie, nie, nie! Absolutnie nie! Nie ufać nikomu. Nikt nie rozumie. Musi tylko wziąć sztylet, potrzeć rękojeść. Porozmawiać z Iluzją. Zanurzyć się w Imaginacji, w swoim świecie. Teraz, zaraz. Natychmiast. Rozejrzał się po sali. Od łóżka do ukrytego sztyletu dzieliło go może półtora metra. Jednak między nim, a jego skarbem siedziała na krześle beztrosko machająca lewą nogą Katie. Nie wyglądało na to, że w najbliższym czasie zamierza go opuścić. Musi się jej pozbyć. Tylko jak? Szybko, to jedyne co wpadło mu do głowy. Nie potrafił pozbierać myśli, krążyły wewnątrz obolałej czaszki jak oszalałe. „Ona nie jest moją Iluzją, nie może nią być. To niemożliwe!” Jednak dziewczyna z każdą minutą zdawała się być coraz bardziej do Iluzji podobna. Nie, teraz się jej nie pozbędzie, musi poczekać. Westchnął zrezygnowany i rzucił przepełnione tęsknotą spojrzenie w kierunku ukrytego ostrza, a Katie… Katie podążyła wzrokiem w tym samym kierunku. Spojrzała na Michała pytająco i lekko uniosła brwi. Serce zabiło mu mocniej. Spuścił wzrok. „Cholera jasna!”.

- Jest tam coś… interesującego? – dziewczyna uśmiechnęła się. Powoli zaczynał nienawidzić ją za to. Za ten denerwujący uśmiech, za to spojrzenie, za każde słowo i każdy gest, które zdawały się krzyczeć „To ja, poznajesz mnie? Jestem twoją Iluzją!” Nie, nie, nie! Ona nie miała prawa być do niej podobna. Zacisnął dłonie na prześcieradle, wbił oczy w sufit. – W porządku, nie musisz odpowiadać. Sama mogę się przekonać.

Zerwał się z łóżka zanim dziewczyna zdążyła wstać. Przeszywający ból zwalił go z nóg, siłą rozpędu wpadł na nią, przewrócił razem z krzesłem. Zawirowało mu przed oczami. Poczuł intensywny zapach jej włosów.

- Iluzjo…

Widział ją, widział jej twarz przed sobą, a raczej twarze, jedna Iluzja, druga, trzecia, czwarta… Zamrugał. Obraz zlał się w jedno, to nie przyjaciółkę miał przed sobą, a tę irytującą Watson. Obróciła go, a teraz trzymała za nadgarstki, przygwożdżonego do podłogi. Szarpnął się. Była cholernie silna.

- Tak się nie będziemy bawić, panie Lotnik. – już się nie uśmiechała, jej zmarszczone brwi sprawiały, że wyglądała co najmniej groźnie. – Wrócisz teraz grzecznie do łóżka i albo powiesz mi, co tam jest, albo sama…

- Dobrze, w porządku! Możesz mnie puścić!

- Nie wywiniesz mi żadnego numeru?

- Nie.

- Obiecujesz?

- Obiecuję, puść mnie do cholery!

Uścisk zelżał. Patrzyła teraz na niego z góry lekko zaniepokojona. Michał podniósł się na łokciach. Podłoga nagle wydała się miękka i przyjemna. Opuścił głowę z powrotem na posadzkę.

- Pomóc ci wstać?

- Tu mi wygodnie.

- W porządku. Odpowiesz mi na parę pytań?

Lekko skinął głową.

- Słyszałam o twoich „wizjach”. Doktor mówił, że opowiadasz o nich na okrągło, jednak jeszcze nic na ten temat od ciebie nie usłyszałam. Dlaczego?

Milczenie.

- Ja mam czas.

„A ja nie…” dotarło nagle do niego i ryknął:

- Umrzecie wszyscy! Potopicie się we własnej krwi! Już niedługo. Niedługo…

- Och, to ciekawe.

- Nie wierzysz mi.

- Dlaczego tak sądzisz?

Michała na chwilę zatkało, jednak po chwili zdał sobie sprawę, że dziewczyna się z niego nabija. Spojrzał na nią ze złością. Był zły na nią, że udaje zainteresowanie, ale przede wszystkim na siebie, bo przez chwilę miał przebłysk nadziei, że Katie jest osobą, o której mówiła Iluzja. Osobą, która mu uwierzy.

- Bo jestem dziwakiem. Jestem inny. Zamordowałem własną matkę. Nie masz powodów, by mi wierzyć.

- No cóż, nie mogę zaprzeczyć. – zaśmiała się. „Zupełnie jak Iluzja…” przemknęło mu przez myśl.

- Sama widzisz. Nikt mnie nie rozumie.

- Mówisz, jak zdesperowany nastolatek. Uhm, wybacz. – po chwili się zreflektowała. – Trzeba być naprawdę zdesperowanym, żeby zabić. W szczególności matkę… Dlaczego to zrobiłeś?

- Zasługiwała na to. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?

Irytowały go te pytania. Rozmowa z nią nie miała sensu. I tak mu nie wierzy, a jej podobieństwo do Iluzji jeszcze bardziej chłopaka rozstrajało. Ona istniała tylko w jego głowie, ktoś taki poza nią nie mógł egzystować. Nie miał prawa. Ona była jego. Jego głowa, jego Iluzja. Jego świat, jego Imaginacja. Tylko JEGO. Coś było nie tak. Bardzo nie tak. Pojawienie się panny Watson komplikowało plany uporządkowania życia, Michał zdawał sobie z tego sprawę. Musiał pozbyć się dziewczyny. Najpierw jednak musiał odzyskać swój Skarb.

- Tak. Co ukrywasz za grzejnikiem?

Jakby czytała w jego myślach. Spojrzał w tamtym kierunku. Już miał odwrócić wzrok, kiedy dostrzegł przy podłodze czerwony błysk. Krew? Poczuł, że serce zaczyna szybciej mu bić. Spod kaloryfera zaczynało wypływać coraz więcej krwi, ze szczelin i pęknięć w podłodze również. Katie tego nie widziała, nadal beztrosko machała nogą na swoim krześle, czekając na odpowiedź.

- Co ukrywam za grzejnikiem? – kątem oka obserwował, jak ciemnoczerwona strużka zbliża się do jego twarzy. – Szczęście. Śmierć. Miłość. Ból.

Michał zaśmiał się histerycznie. Czuł, że Imaginacja jest blisko. Na wyciągnięcie ręki.

- Ostatnie pytanie na dziś. Z kim rozmawiałeś rano?

Krew dotknęła jego policzka. Zaczęła wypływać spod parapetu, ze ścian, skapywać z sufitu. Katie krzyknęła cicho, zrywając się z krzesła. Michał z zaskakującym spokojem zdał sobie sprawę z tego, co się dzieje. To Imaginacja. Przyszła do niego. Wymknęła się spod kontroli. Jego głowa nie stanowi już dla niej granicy. Wstał powoli, rozchlapując krew i obrócił się w kierunku przerażonej dziewczyny.


- Pytałaś, z kim rozmawiałem? – uśmiechnął się lekko i spojrzał jej prosto w oczy. Cicho dokończył. – Z tobą.  

{ 3 komentarze... read them below or Comment }

  1. 1. Znowu nieścisłość. Michał i Katie Watson. Troche dziwne. Imiona powinny być polskie lub nie.

    2. Takie szczegóły jak "machająca lewą nogą Katie" są nieistotne i raczej powinno się ich unikać.

    3. Moim skromnym zdaniem rozmowa o zabójstwie matki jest zbyt swobodna, a Katie lekkomyślna prowokując Michała.

    To tyle krytyki. Zakończenie pozytywnie mnie zaskoczyło. Szkoda, że tylko zakończenie. Najlepszego nigdy nie zostawia się na koniec xD

    PS. Moja kuzynka prowadzi świetnego bloga (wbrew pozorom nie tylko o modzie). Zapraszam w jej imieniu http://dream-berry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, nie ja wymyślałam imiona. Też mi to nie leżało, ale bez sensu byłoby je zmieniać.
    Takie szczegóły nakreślają ogólny obraz sytuacji, a to dla mnie dość istotne.
    Co do ostatniego punktu, ciężko się nie zgodzić. Ale... taki był mój cel. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie, bez sensu z tym imieniem wymyśliłam. No, ale kolejna osoba może to jakoś wykorzystać, w końcu od tego mamy wyobraźnię :)

    Kontynuacja mi się podoba, zwłaszcza zakończenie. Bardzo ciekawie potrafisz oddać nastrój bohatera.

    OdpowiedzUsuń

- Copyright © Kwadratura Koła - Date A Live - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -